Kontakt: ul. Wołoska 82 m. 55 (vis a vis Szpitala MSWiA) tel.22 425-58-58 kom.501-22-84-88 e-mail: parapsychologia@gmail.com informacje i zapisy: pon.-pt: 900-2100, sob: 900 - 1900 |
Przyjmując nawet przypuszczenie, że dla pewnych jednostek obdarzonych zdolnością parapsychiczną fotografia może być kodem do nawiązania jakiegoś kontaktu z człowiekiem zagubionym w świecie, trudno uwierzyć, aby z niej dało się łatwiej odczytać stan psychofizyczny człowieka aniżeli z jego żywej twarzy. Wszak doświadczony lekarz trafnie postawi diagnozę z żywej twarzy chorego. Wnikliwy psycholog łatwiej zdoła odczytać z niej charakter i historię przeżyć człowieka aniżeli z martwej papierowej odbitki.
Twarz ludzka to najpiękniejsze arcydzieło w całej ożywionej przyrodzie, to przepotężna encyklopedia, z której malarz, rzeźbiarz, antropolog, filozof, psycholog, lekarz moralista, pedagog, słowem, każdy coś dla siebie wyczyta. W ludzkiej twarzy stykają się duch i materia. W niej się koncentrują wszystkie przejawy psychiczne i fizjologiczne. O twarzy ludzkiej można pisać ogromne tomy rozpraw, bo każda z nich jest inna, niepowtarzalna, pełna indywidualności.
Najcenniejszą atoli perłą i ozdobą oblicza ludzkiego jest oko. Kto z nas nie był oczarowany pięknem kryjącym się w oczach dziecka lub kochanej i kochającej osoby. W głębi oka ludzkiego pozostaje ogrom prawdy psychologicznej - piękna i dobra, cuchnącego bagna i demonizmu. Już w starożytności twierdzono, że oko ludzkie jest obrazem duszy, czyli odzwierciedleniem duchowego wnętrza człowieka. My na porządku dziennym tę prawdę wypowiadamy - z oczu tego człowieka dobrze patrzy, i na odwrót, źle mu patrzy z oczu. Spójrz w głębie oczu szlachetnego człowieka, dojrzysz tam jakiś zniewalający czar, chwytający za serce. W oczach natomiast zwyrodnialca nie ma żadnej głębi i nic prócz demonizmu nie dostrzeżesz. Jakże są straszne oczy chorego psychicznie człowieka; jak smutne przybitego nieszczęściem.
Obserwacja oka ludzkiego dała początek nowej gałęzi wiedzy medycznej, zwanej homeopatią. Na tęczówce oka uwidocznione są wszystkie schorzenia organizmu i, na niej opierając się, homeopaci stawiają niezawodną diagnozę.
Także na podstawie kształtów czaszki oraz rysów twarzy budowano teorie naukowe, z których zwłaszcza dwie były znane - frenologia i fizjonomika.
Twórcą frenologii był lekarz niemiecki F.J. Gali. W myśl tej teorii można w kształcie czaszki, w jej wypukłościach dopatrywać się najrozmaitszych cech charakterycznych, uzdolnień człowieka - do matematyki, muzyki, literatury itp.
Fizjonomika natomiast usiłowała określić na podstawie poszczególnych rysów i znamion twarzy prawdziwy obraz psychologiczny danego człowieka. Według tej teorii na przykład wysokie czoło znamionuje zdolności krasomówcze, odstające długie uszy świadczą o talencie muzycznym. A już Eskimosów i Murzynów, a zwłaszcza Hotentotów i Buszmenów, widzimy wszystkich jako identycznych pod względem wyglądu. Oni zapewne widzą nas tak samo".
Kolor skóry, odmienność budowy twarzy, identyczność owłosienia, typowość rasy, niska kultura - to wszystko jak barwny reflektor zaciera cechy indywidualne jednostek. I gdzież tu jest obiektywizm?
A przecież wiemy, że wśród ogromnej masy ludzkiej każdy człowiek ma swój własny kręgosłup psychiczny, swoje własne oblicze moralne, własny obraz duchowy, charakter, wygląd. Jest to stan indywidualny, uformowany kierowniczym nakazem woli własnej albo reakcjami podświadomości, albo praktykami swego zawodu, albo nakazami postulatów społecznych lub wpływami środowiska.
Mimo jednak ciągłych zmian, występujących w naszej osobowości i na twarzy człowieka z powodu wpływu przeróżnych bodźców i przeżyć, w tej samej twarzy pozostaje wciąż coś stałego, niezmiennego, habitualnie utrwalonego pod nawarstwieniem licznych naleciałości. Chociaż nasze oko tego czegoś nie dostrzega, to jednak obiektyw kamery ujmuje ten nieuchwytny wewnętrzny obraz naszego "ja". Przenosi go wiernie na kliszę i papier, prawie bezbłędnie. Ten właśnie indywidualny obraz można odczytać z fotografii.
To nic, że uczony A. Carrel zdeprecjonował wartości informacyjne fotografii, twierdząc, iż rysunek bardziej podkreśla i uwypukla rysy charakteru oraz wierniej oddaje psychikę człowieka niż fotografia. W twierdzeniu tym tkwi jednak duże nieporozumienie. Silniejsze argumenty przemawiają za tym, że jest odwrotnie. Najlepszy obraz malarski, najwierniejsza rzeźba nie oddadzą wiernie osobowości człowieka w całej pełni tak jak fotografia. Braknie w obu sztukach autentyzmu. Będzie w nich więcej podmiotowości osoby twórcy niż przedmiotowości osoby odtwarzanej. W każdym dziele przejawia się jego twórca, który nas zmusza patrzeć na nie jego własnymi oczyma. Nawet taki geniusz jak Leonardo da Vinci przedstawia zwykle wszystkie prawie twarze kobiece mocno do siebie zbliżone podobieństwem, jak gdyby kopiowane z jednego modelu.
Poza tym artysta uwypukla specjalnie jakiś jeden upatrzony z góry rys charakterystyczny twarzy ludzkiej w celu podkreślenia jej indywidualności, z pominięciem cech drugorzędnych. Fotografia natomiast ujmuje całość.
Przy opracowywaniu korzystałem z książki dorobku Ojca Czesława Klimuszki "Moje Widzenie Świata" Warszawa 1989 rok.
Jak do tej pory nie znalazłem nigdzie lepszej, bardziej obszernej i bogatej w realne doświadczenia książki czy publikacji na innym nośniku. Doświadczenia owego autora potwierdza także moja praktyka.